Przejdź do głównej zawartości

Wtedy wszystko musiało zostawać za drzwiami - część 7

 

Z akt śledztwa wyłania się obraz konfliktu, który powoli prowadził do tragicznego rozwiązania. Konfliktu, który kosztował życie dwojga dzieci. Podłożem całej tej sytuacji była prawdopodobnie walka o dom. Dom, który stał się potem symbolem tragedii i w internecie był opisywany jako „nawiedzony”.

Jak już pisałem w roku 1976, jeszcze za życia rodziców nastąpił podział majątku rodziny Sz. Jego skutkiem miała być spłata dwóch sióstr i przejęcie gospodarstwa przez Janusza Sz.

Jedna siostra Jolanta P. mieszkała pod Warszawą wraz z rodziną. W przeszłości była zaangażowana w konflikt (Doszło nawet do awantury i szarpaniny), jednak od jakiegoś czasu nie utrzymywała z bratem kontaktów. Co ciekawe gdyby plan Janusza Sz. się powiódł, zgliszcza domu przypadłyby jej. W toku śledztwa Milicjanci pytali nawet świadków czy słyszeli, że Janusz Sz. miał krzyczeć: „To wszystko niech wezmą P. i się udławią.”

Sama Jolanta P. pytana w śledztwie o powody zbrodni zeznawała:

„Brat bardzo się cieszył z dzieci, uważał Eryka za swego następcę. Brat był bardzo skryty, na nic się nie skarżył. Pożycie z żoną wyglądało na poprawne. Aldona umiała się podobać, była reprezentacyjna.”

„Przypuszczam, że brat załamał się”.



Druga z sióstr Danuta N. zajmowała część domu. Jeśli spojrzeć na plan budynku, to nawet jego większą część. Mieszkała tam z matką, Alicją i mężem. Ten ostatni wyprowadził się dwa miesiące przed tragedią i co ciekawe w aktach nie ma śladu po jego przesłuchaniu. A przecież mogły to być bardzo wartościowe zeznania.

Jerzy K., ojciec Aldony, wprost zeznał, że Danuta N. chciała przejąć cały dom. Byłby to powrót do stanu poprzedniego, ponieważ to ona mieszkała z rodzicami, zaś Janusz Sz. wraz z żoną i małymi dziećmi mieszkał przez pierwsze lata małżeństwa u teściów. Mężczyzna wskazywał, że tytułem spłaty Danuta otrzymała 3 miliony ówczesnych złotych, za które kupiła mieszkanie w bloku, jednak się tam nie przeprowadziła.

Zeznania Jerzego K. są ciekawe i wiele wnoszą do sprawy. Mimo śmierci córki i wnucząt, mężczyzna dobrze wyrażał się o zięciu. Był wyważony w swych ocenach. Mężczyzna tłumaczył śledczym, że pomagał córce. W latach 1984 – 1986 dał jej łącznie 400 tyś zł (Średnia pensja w 1986 roku wynosiła 24 095 zł). Aldona za te pieniądze kupiła biżuterię. Tę samą, która znajdowała się w schowku i która zniknęła tuż przed zabójstwem. Jerzy K. proponował też zięciowi, że wybuduje mu szklarnię (W latach 80 szklarnia była wehikułem przenoszącym ludzi do zamożności).

„Wiosną 1986 roku odniosłem wrażenie, że Janusz Sz. przechodzi okres jakiegoś załamania związanego z prowadzeniem gospodarstwa nie wiązało się to z jakimiś stratami czy niepowodzeniami które poniósł prowadząc gospodarstwo, które moim zdaniem prowadził wzorowo.” – zeznawał Jerzy K.

Dalej mężczyzna wyjaśnił, że jego zdaniem podłożem problemów był konflikt na tle majątkowym. Siostry Janusza K. czuły się pokrzywdzone podziałem majątku.

„Siostry zażądały okazania aktu własności od Janusza i kwestionowały prawo Janusza co do własności domu mieszkalnego.”

Aldona żaliła się ojcu, że siostry męża wtrącają się do gospodarstwa, zaś o niej mówią, że jest leniwa i zbyt mało pracuje w polu.



Podobne zeznania w śledztwie złożyła siostra Aldony Tamara M. (W poprzednim odcinku omyłkowo napisałem, że była ona siostrą Janusza Sz.) Kobieta mówiła, że małżeństwo jej siostry było wręcz wzorowe.

„Janusz bardzo kochał moją siostrę, kochał też bardzo swoje dzieci. W tej rodzinie nie było żadnych konfliktów, nieporozumień. Janusz był skąpy, nie chwalił się niczym, miał chwiejny charakter, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Lubił radzić innych w sprawach gospodarki.”

„Jeżeli chodzi o atmosferę w budynku w którym mieszkali to bardzo poważne konflikty były między Januszem a jego siostrą i matką.”

„Janusz gryzł w sobie te zarzuty, widział, że one zabierały różne rzeczy, znosił to, ale wewnętrznie chyba nie wytrzymał. Doszło do tego, że kiedyś nawet powiedział, że je wystrzela i spali wszystko, jak już nie mógł dać sobie rady.”

„Janusz był bardzo spokojnym człowiekiem, siostra moja nigdy nie skarżyła się na niego. Ja u siostry bywałam bardzo często, dwa, trzy razy dziennie.”

„Nie wiem dlaczego Janusz zastrzelił żonę i dzieci. Może on chciał w ten sposób zakończyć spór w swojej rodzinie o majątek.”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wtedy wszystko musiało zostawać za drzwiami - część 8

  Śledztwo trwało ponad rok, do 30 września 1987r. Prokurator Mirosław Kaliski zamykając postępowanie napisał w Postanowieniu o umorzeniu śledztwa: „Kwestia powodów dla których doszło do tragedii pozostanie na zawsze otwarta.” Zwrócił uwagę, że świadkowie w swych zeznaniach wskazują, że rodzina Sz. była spokojna i szczęśliwa. „Podłożem więc dokonania zabójstwa i samobójczej śmierci Janusza Sz. mogły być głębokie nieporozumienia rodzinne, których w toku śledztwa nie można w sposób absolutnie obiektywny ustalić, bądź też choroba psychiczna Janusza Sz., która objawiła się niespodziewanym silnym atakiem z bliżej nieokreślonej etiologii. W świetle zebranego materiału dowodowego nie stwierdzono bowiem również, że Janusz Sz. mógł na taką chorobę cierpieć.” Prokurator porusza kwestię, którą opisałem w poprzednim odcinku – a mianowicie konfliktu na tle majątkowego. Jednak nie rozstrzyga, czy było to przyczyną zbrodni. Każdy bowiem ze świadków jest w swoich zeznaniach subiektywny. Z ak

Wtedy wszystko musiało zostawać za drzwiami - część trzecia

  Być może odnosicie wrażenie, że nadmiernie rozciągam tę opowieść. Jednak ta historia obrosła legendami i tylko opisanie stanu zastanego podczas oględzin pozwoli mi potem rozwiać pewne wątpliwości. Część domu, której podlegały oględziny była jakby oddzielona od reszty. Za drzwiami, które również nosiły ślady ostrzału z broni śrutowej znajdował się duży pokój dzienny. Z niego natomiast wiodły drzwi do dwóch sypialni. W pokoju sypialnym znajdowały się ciała dwóch osób – kobiety i mężczyzny. Ciała leżały obok siebie głowami. Obok leżała strzelba firmy Special Gewehl Lauf Stahl. W lufach znajdowała się jedna łuska i jeden nabój. Mężczyzna miał ranę postrzałową głowy, kobieta brzucha i szyi. Na dywanie w pokoju została rozlana benzyna. Obok stał kanister. Na stoliku zaś pudełko zapałek a w nim poza nowymi, pięć spalonych zapałek. W pierwszej sypialni nie było ofiar. Natomiast śruciny i krew w łóżku wskazywały, że ktoś został w nim postrzelony. Obok łózka stała zapakowana kobiecymi rzeczami

Przegrupowanie

      Kiedy byłem uczniem liceum, chciałem w swej młodzieńczej naiwności pełnić służbę oficera Zarządu Kontrwywiadu UOP. Pod tym kątem wybierałem uczelnię - bo szczerze powiedziawszy nie wiedziałem wtedy co chciałbym studiować. Służba - to mnie interesowało. Tak na marginesie powiem tylko, że Urząd Ochrony Państwa rozwiązano gdy byłem na bodajże trzecim roku.     Jeszcze wcześniej, bo już w podstawówce, pisałem książki do szuflady. Zawsze sensacyjne i   opowiadające o heroizmie i ratowaniu niewinnych. Cały mój dorobek literacki to dwa opowiadania wydane w tomiku "Ciężar decyzji". W praktyce okazało się, że wymyślanie fabuły mnie nie kręci. Wolę analizować akta spraw, które zdarzyły się naprawdę.      Minęły lata i oto w roku 2014 poznałem Janusza Szostaka, redaktora naczelnego magazynu kryminalnego Reporter. Tak zaczęła  się moja przygoda z pisaniem artykułów o niewykrytych zbrodniach.      Nagle pod koniec 2021 roku Janusz Szostak zmarł, zaś Reporter stał się historią. Ostat